Wygrała, wygrała, wygrała… i znów wygrała. Ktoś jeszcze jest zaskoczony? My już nie. Iga Świątek wygrywa wszystko, co może i właśnie weszła do finału.

Przypomnijmy, że w półfinałowym meczu z Darią Kasatkiną też wygrała, a tenisem cieszyliśmy się zaledwie 66 minut. Iga nawet nie daje przeciwniczkom szans na rozegranie się. W pięknym stylu weszła do wielkiego finału i już jutro powalczy o drugi wielkoszlemowy tytuł. Zmierzy się wówczas z osiemnastoletnią Coco Gauff.
My już mamy swój typ.