Zadajemy sobie to pytanie przechodząc przez centrum miasta. Przykry widok zwiędniętych, wysuszonych kwiatów i krzewów zwraca uwagę. Niektóre z nich uschnięte, inne połamane, jeszcze inne kompletnie zniszczone. Dociera do nas dużo głosów mieszkańców, którzy także zwracają na to uwagę i zadają pytanie: czy miasto o tym zapomniało? My też zadajemy sobie to pytanie, tym bardziej, że o ochronie środowiska mówi się w naszym mieście całkiem sporo.
Ale z tą zielenią bywa różnie. Z jednej strony wycina się drzewa pod kolejne inwestycje, na przykład rosnące jak grzyby po deszczu markety i osiedla. Z drugiej strony mówi się o pozyskiwaniu środków na ekologię. Gdzieś tam pomiędzy jest jeszcze odwieczny problem koszenia traw, które o konkretnej porze roku zakwitają i rosną tak szaleńczo, że miasto nie nadąża ich kosić, a kierowcy przerzucają się zdjęciami miejsc ze słabą lub wręcz żadną widocznością.
W tym wszystkim jest centrum miasta. Aleje Najświętszej Maryi Panny. Miejsce reprezentacyjne, co roku odwiedzane przez pielgrzymów, bo właśnie tędy wiedzie ich pątnicza trasa. Widok to smutny, gdy spojrzeć w jakim stanie są miejskie klomby i donice. A i same donice, to już studnia bez dna, choć próżno szukać w niej wody… Betonowe donice, choć może efektowne, nie są ani trochę funkcjonalne dla roślin w mieście. Przy temperaturach w lecie przekraczających trzydzieści stopni nagrzany beton nie może stworzyć dla kwiatów odpowiedniej przestrzeni…
Zapytany o stan roślin w centrum miasta Łukasz Kot, związany z Centrum Usług Komunalnych, odpowiedział z rozbrajającą szczerością, że drzewa te nie usychają, tylko się gotują. Faktycznie, trudno się z tym nie zgodzić. W erze wszędobylskiego betonu betonowego donice to dla roślin zabójstwo. CUK uspokaja i podkreśla, że wszystko jest pod kontrolą, a miasto trzyma rękę na pulsie i na bieżąco reaguje na tego typu sytuacje, ale na warunki atmosferyczne nie zawsze ma wpływ. Z tym także trudno się nie zgodzić, bo i my wywoływać deszczu na zawołanie nie potrafimy.
Nie zmienia to jednak faktu, że interwencji w tej sprawie radni miejscu odnotowują sporo. Może warto pomyśleć o innej formie dbałości o rośliny? A może zmienić infrastrukturę i dostosować donice do roślin tak, by im służyły, a nie im szkodziły? Z pewnością są możliwości, które pozwoliły zachować zieleń miejską zieloną i… żywą.
Dajcie znać, co o tym myślicie!