Czasem wydaje nam się, że rzeczy oczywistych nie trzeba tłumaczyć… A później przekonujemy się, że tylko nam się wydaje. Trzeba tłumaczyć i to nawet dorosłym. Za przykład i przestrogę niech posłuży ostatnia tragiczna historia z Dominikany.

Choć mamy styczeń, wielu Polaków wybiera się w tym czasie za granicę. W poszukiwaniu ciepła i słońca wybierają dalekie destynacje, często egzotyczne i tropikalne, bo o tej porze roku właśnie tam jest najcieplej. W tym roku sporo turystów wybrało takie kierunki jak Tajlandia czy Emiraty Arabskie. O tej porze roku można znaleźć tanie loty i bardzo dobre ceny zakwaterowania.

Na Dominikanę wybrało się polskie małżeństwo… z Częstochowy. Na rajskiej plaży Arena Gorda rozegrał się dramat. Turyści utonęli. Łącznie fale Oceanu Atlantyckiego zabrały cztery ofiary, trzech Polaków (częstochowian) i Portugalczyka. Z relacji świadków wynika, że to był bardzo niebezpieczny na wchodzenie do wody dzień. Wysokie fale, wzburzony ocean, a do tego powiewająca dla ostrzeżenia czerwona flaga. „Turyści przekroczyli granicę bezpieczeństwa (wyznaczoną przez boje – przyp. red.) na plaży i zostali wciągnięci głębiej przez silne prądy, spotęgowane przez nietypowo wysokie fale” – przekazał „El Nuevo Diario”.

Czy pamiętacie, co oznacza czerwona flaga? Pytanie w tym kontekście wydaje się zasadne. To bezwzględny zakaz kąpieli ze względu na niebezpieczne warunki atmosferyczne. Kiedy ocean lub morze jest wzburzone, robi się naprawdę groźnie. W Polsce mandat za kąpiel w czasie powiewania czerwonej flagi wynosi nawet 500 złotych. Ale kara za ten błąd może być znacznie, znacznie wyższa. I nie mówimy teraz o pieniądzach…

Uważajcie na siebie!